Jak długo można czekać na efekty pozycjonowania? Skąd biedny klient może wiedzieć, że pozycjoner nie robi go w balona?
Do napisania tych kilku słów zainspirował mnie znajomy, który zadzwonił z pytaniem niczym z pewnej reklamy, „Czy oni nas nie rąbią jak mogą?”, mając na myśli długoterminowy brak efektów zleconego pozycjonowania.
Odpowiedź nie jest prosta i jednoznaczna, jakby się niektórym mogło zdawać.
Taka hipotetyczna sytuacja. Jest strona firmowa, którą właściciel chce wypozycjonować. Firma jest z branży budowlanej i zajmuje się szeroko pojętymi wnętrzami. Główne zajęcia to dekoracje, malowanie i tapetowanie. Pozycjoner bez konsultacji zakłada, że to będą frazy na które ma reagować Google, różne odmiany słów, dodatkowo kombinacje z nazwą miasta i nazwą firmy, bo skoro ma wolną rękę, to działa. Standardowo klient się targuje i od razu pyta „Kiedy? Czy już, a może jutro?”Schodzi z ceny o połowę.
Ja już bym sobie odpuścił, ale nie nasz pozycjoner. Zaczyna pracę. Klient ma wątpliwości, czy może dać login i hasło do swojego FTPa, no ale po wyjaśnieniach w końcu daje. Mija tydzień i nie ma efektów! W dodatku chłystek uzupełnił stronę o jakieś lanie wody, treści gdzieniegdzie pogrubione, linki do podstron. W dodatku wziął za to cały dzienny utarg firmy, a to już drugi tydzień, jak firma nie zwiększyła sprzedaży, mimo inwestycji w pozycjonowanie, skandal!
Oddałbym zaliczkę, przywrócił starą kopię strony i zapisał namiary na zleceniodawcę, by na przyszłość móc go omijać szerokim łukiem. Ale nie nasz twardy pozycjoner, cedzi przez zęby wyjaśnienia, coraz rzadziej odbiera telefony od klienta. Ale walczy.
Po miesiącu, dwóch, strona trafia na 2-3 stronę wyszukań głównych słów kluczowych, na jakieś kombinacje nawet na pierwszą, nazwa firmy to 1-3 miejsce.
Pozycjoner wie, że to dopiero początek, ogólnie jest zadowolony. Ale nie jego klient, „Przecież nikt nie wchodzi na 2-3 stronę Google”, czas wykonania uslugi zupełnie nie odpowiada klientowi, a poza tym „dlaczego wpisując coś o przyciemnianiu szyb, nie znajduje naszej firmy?”, niezadowalająca jest w tym momencie i kwota, a przeciez od początku współpraca nie układała się kolorowo, pozycjoner na pewno chce go oszukać!
Panowie mogą teraz zakończyć współpracę na dwa sposoby, ale żaden z nich nie zadowala dostatecznie żadnego z nich. Pozycjoner odda zaliczkę, przywróci starą stronę, ale nikt mu nie zwróci za czas włożony w pracę, lub obaj Panowie zostaną przy tym co mają i zaprzestają współpracy, pozycjoner ma jakąś minimalną zaliczkę, klient „słabo” wypozycjonowaną stronę.
Być może tak wypozycjonowana strona wkrótce sama podskoczy w wyszukiwarce? Być może wykorzysta to kolejny zatrudniony, tym razem pseudo-pozycjoner, dostając kasę za wyniki, do których nawet nie zdąrzył przyłożyć ręki? Natomiast poprzedni pozycjoner ma być może darmową anty reklamę z ust niezadowolonego klienta?
Znacie to skądś? Temat rzeka. Ale co w takim razie można zrobić?
- spisywać dokładne umowy
- jeśli klient oddaje się w ręce pozycjonera „ma działać, to Pan sie zna, ufam Panu”, to niech ufa do końca, ale pozycjoner też nie może zawieść klienta, jakimś uchybieniem, którego można było uniknąć
- niska cena często oznacza oszusta, kręcenie nosem przez klienta od samego początku, tak samo, choć rzecz jasna, to nie jest reguła
- klient nie może się domagać wyników w krótkim czasie, ale jeśli nie widzi ich od 20 miesięcy, to może mu się nie dziwmy?
Co ważniejsze, jeśli pozycjonujemy stronę szeroko, tzn. nie poszczególne frazy, tylko wiele podstron na dane słowa kluczowe, osiągnięcie efektu może trwać dużo dłużej. Ale czy nie lepiej poczekać na pierwszą strone na frazę „canon eos 450d”, niż samo „aparaty fotograficzne”? Bo kto prędzej kupi od nas aparat? Ktoś kto szuka jakiegoś aparatu i być może od razu wyjdzie z naszej strony? Czy osoba, która szuka konkretnego modelu?
Na wyniki można czekać czasem długo, często dłużej niż ma cierpliwości klient. Często może to kusić naciągaczy na zdobycie kasy za pracę, którą trudno kontrolować, czy też w związku z tym samym utracić zaufanie do uczciwego wykonawcy, któremu te efekty przychodzą trudniej.
Pozostaje nam wierzyć w ludzi i wystrzegać sie tych, którzy już na wstępie kręcą. Zarówno zleceniobiorców, jak i dawców.
Pingback: Każdy może pozycjonować! Czy edukowanie szkodzi? | Pozycjonowanie blog - Michał Pogrudka - Seo, eCommerce