O tym jak wszystko poszło dobrze, czyli zadowolony klient.
Ostatnio zrobiłem zakupy w jednym internetowym sklepie informatycznej księgarni. Poza dość długim czasem ładowania się strony z płatnościami, które suma sumarum musiałem przerwać, nie zdarzyło się nic nieprzyjemnego. Jako, że zależało mi na tej książce, po rozmowie telefonicznej zkompetentną obsługą, godzinę później zamówiłem i zapłaciłem, tym razem w mgnieniu oka. Skorzystałem z darmowej wysyłki Pocztą Polską.
Książkę zamówiłem w piątek wieczorem, więc byłem prawie pewien, że wyślą ją najwcześniej w poniedziałek rano. Tak też się stało. Dostałem e-mail potwierdzający wysyłkę. Szacowany czas dostawy 1-2 dni. Szczerze, liczyłem na to, że dostanę ją najpóźniej do końca tygodnia i trochę się zdziwiłem, gdy we wtorek miałem już ją w rękach.
W łańcuszku e-sprzedaży w zasadzie wszystko poszło dobrze. Klient zadowolony. Nic tylko życzyć takiego powodzenia w obsłudze klienta i sprzedaży innym sklepom. Czy to kwestia wielkości sklepu? Czy mniejsze, mniej znaczące sklepy też mogą sobie tak poradzić? Na dodatek, tydzień po wysyłce książki dostałem e-mail, czy chcę może skorzystać z kuponu na10zł rabatu? Co przy cenach ich książek oznacza nawet 25%. Nie myślałem wcześniej o kolejnej książce, ale w takim wypadku może czegoś sobie poszukam? Szczególnie, że poprzednia już przeczytana :)
Czym więc jest 10zł przy zadowolonym kliencie, który zapewne po nie do nas wróci przy najbliższych zakupach?