Słyszałem niedawno, że bardzo dużo ludzi w Google wyszukuje frazy „google”. Ma to moim zdaniem pewne wyjaśnienie, wiele przeglądarek wyposażonych jest wyszukiwarkę w pasku adresu. Zamiast wpisywać adres mojego katalogu stron internetowych, niektórzy pamiętają nazwę i wpisują „uniqual”, dostają stronę wyników, klik i są gdzie chcieli. Trochę na około, ale działa. Może niektórzy zamiast adresu google.pl wpisują samą frazę „google”, nie wiedząc, że mogą od razu wyszukać to, co zamierzają wpisać w wyszukiwarce? Brzmi na tyle nieprawdopodobnie, że trudno się z tym bez wahania zgodzić, ale jak inaczej to wytłumaczyć? Idąc za ciosem wpisałem wspomnianą frazę i chciałem z ciekawości zobaczyć co mi pokaże. Oczywiście nie zawiodłem się, było tam stricte Google, mapy, Gmail, rzeczy które używa się tak często, że nikt nie myśli ich wyszukiwać. Ostatnie miejsce jednak lekko mnie zaskoczyło, nie był to produkt Google, tylko blog znajomego www.rafalfilipek.pl, a dokładniej post traktujący o Google Maps i jQuerry. Pierwsze co pomyślałem, to „Brawo Rafał!”, chwilę później przypomniałem sobie przygodę pewnej strony z historią online. Sprawdziłem wyniki w IE, którego z reguły nie używam, tam tego bloga nie było.
Prawda, zmuszony okolicznościami zainstalowałem i przyzwyczaiłem się do Chrome, a ta widocznie automatycznie włącza moją historię online i korzysta z niej w momencie wyszukania czegoś w Google. Poszukam teraz gdzie to znowu wyłączyć i nie było tematu. Historia online wyłączona… szukam dalej… byłem zalogowany na konto Gmail, a w zasadzie Google+, które jak widać wymuszało taką historię wyszukań, wylogowałem się, wyszukanie wygląda inaczej, niezależnie czy używam Chrome, IE czy MOZ… tematu nie ma? No nie do końca, temat jest… W jednym z ostatnich wpisów na swoim blogu Google stwierdziło, że w algorytmie ustalania wyników wyszukań będzie brana pod uwagę konwersja, CTR i współczynnik odrzuceń – czy nie to właśnie ma pewien wpływ przy włączonej historii online? Klikam, czytam, dla moich wyników w przyszłości, jak widać po załączonym przykładzie, ma to duże znaczenie. A jak się to ma do pozycjonowania? A jak się to ma do ekspansji Google w postaci choćby przeglądarki Google, telefonów zintegrowanych z Google… gdzie nie spojrzysz to Google? Jeśli internauta wyszukuje czegoś, używając Chrome, to czy zawsze otrzyma wyniki zależne od swoich poprzednich klikań? Czy wreszcie nawet, kiedy nie używamy tej przeglądarki, nowe współczynniki wpływające na wyniki wyszukań, będą „służyły” pozycjonowaniu na zasadzie historii online, czy zupełnie inaczej? Będą one miały lokalny wpływ na efekt wyszukań? Bo jeśli tak, to co komu po SEO, skoro wynik będzie lokalnie przekłamany przez kliknięcia i odwiedziny pozycjonowanej strony z danego komputera?
A propos wpisywanie „czegoś” w pasek wyszukiwania czy to już bezpośrednio w google. Zarąbiście mnie wkur…za jak ktoś „mondry” wpisuje w gugiela adres stront www na której chce się pojawić. To jest tak idiotyczne jak twierdzenie, że przeglądarka TO internet.
A mi się bardzo kiedyś podobało, jak jeden człowiek klikał w swój wynik w Google, bo słyszał, że mu wtedy podskoczy… a teraz, to już kto wie, może stanie się on naczelnym pozycjonerem Polski?