Miesiąc temu zabrałem się za eksperyment, aby poznać tajniki pozycjonowania w praktyce i potwierdzić kilka teorii pozycjonowania, jak zachowa się nowo powstała i nie zaindeksowana jeszcze strona, po rzekomym wprowadzeniu algorytmu Google Panda. Po miesiącu można już coś powiedzieć, choć szczerze mówiąc, warto byłoby wrócić do wypisywania wniosków za powiedzmy trzy miesiące. Ale opiszmy to co już wiemy po tak krótkim czasie.
Stronę zamierzałem pozycjonować na kilka fraz, jedne prostsze, nazwy własne (fikcyjne, więc zero konkurencji), tak żeby zobaczyć jak zachowa się dana podstrona w wynikach Google na tle samej siebie (swoich podstron), czy dana podstrona zostanie w ogóle zaindeksowana, czy będzie wysoko w SERPach, czy też nisko?
Jednak pozycjonowałem też na frazę na troszkę bardziej konkurencyjną, ale bez przesady 20.000 wyników. Przyjdzie czas, że skupię się być może na bardziej konkurencyjnym słowie, ale przyznaję, że top10 dla najbardziej konkurencyjnej frazy nie było moim celem, a jedynie poznanie zachowania się algorytmu Google Panda w stosunku do mojej strony. Najpierw opiszę krótko wyniki, na koniec dopiero opisze wnioski.
Eksperyment:
Stronę dodałem do dosłownie kilkunastu katalogów, zdobyłem kilka linków na stronach niebędących katalogami i na niektórych stronach (głównych i pozostałych też) kilku serwisów z mojego małego zaplecza. Czyli ciężko tu mówić o pozycjonowaniu linkami, raczej skupiłem się na eksperymencie na podstawie zabaw nad treścią. Szczerze, teraz, po miesiącu, wszelkie metody sprawdzania wykazują, że do mojej strony jest zero backlinków, co wydawać się może bzdurą, choćby ze względu na widoczną indeksację wpisów z kilku katalogów i z mojego zaplecza, ale fakt ten podkreśla, jak minimalny wpływ na eksperyment ma ilość linków zwrotnych w sieci.
Sztywne wyniki:
Podstawową frazą, było fikcyjne nazwisko, które znajdowało się w nazwie bloga, oraz w subdomenie. Oczywiście przy tak unikalnej frazie było to proste i wiadomo, że na pierwszym miejscu znalazła się strona główna. Pozostałe wyniki omówię troszkę dalej.
Jako, że nazwisko naszego fikcyjnego bohatera było wszechobecne, to drugą unikalną frazą, ale zawartą tylko na kilku podstronach, była fikcyjna nazwa miasta. Najwyżej w rankingu jest podstrona, której tytuł jest nazwą miasta i nic poza tym. Dalej są podstrony, w których tytuł zawiera nazwę miasta, najbliżej „góry” są te które jako pierwsze mają słowo kluczowe w tytule, dalej te które są dłuższe, stawkę zamyka długi opis, ze słowem kluczowym na końcu. Później kilka podstron, w których słowo kluczowe występuje na początku treści.
Ostatnią fraza kluczową użytą w eksperymencie było kilka słów, 20.000 wyników konkurencyjnych zanim moja strona została zaindeksowana, w tym jakiś fanpage na Facebooku i Nonsensopedia. Na pierwszym miejscu dzisiaj pojawia się wpis z polecanego przeze mnie moderowanego katalogu Uniqual, następnie moja ekperymentalna strona i dopiero później ex-czołówka, zdeklasowana przez mój eksperyment :) Fraza została użyta kilkukrotnie w treściach i tytułach stron, a głównie w tytule bloga (gdzieś tam na końcu długiego tytułu).
Wracając do głównej frazy. Postanowiłem trochę zaryzykować i powielić słowo kluczowe w treści (ale tak nachalnie), przecież Google Panda powinna uznać taką stronę, lub chociaż podstronę, jako śmieciową, zaspamowaną, niewartościową… No powinna, ale tak nie zrobiła. Miałem dwa takie wpisy, w jednym po prostu po przecinkach, bądź po spacjach wypisywałem dziesięciokrotnie słowo kluczowe, w tytule dałem słowo kluczowe dwa razy z rzędu, bez żadnego innego słowa. W drugim wypadku tyle samo słów kluczowych, taka samo często użyta fraza, przeplatana jakimiś innymi, sensownymi w miarę słowami i tytuł składający się z trzech wyrazów, po środku dodałem jedno słowo. Pierwszy przypadek jest na drugim miejscu w wyszukiwarce, drugi na miejscu trzecim… dopiero pod stroną główną i dwoma zaśmieconymi słowami kluczowymi podstronami, pojawiają się pozostałe wyniki. Czy to oznacza, że Google nie uznało tego za spam? Podejrzewam, że minęło za mało czasu, poczekamy do następnego postu eksperymentalnego.
Zrobiłem też jeden taki myk – duplicate content. Skopiowałem żywcem jedną stronę (myślę, że jedna kartka A4 tekstu 12pt) i trochę dodałem treści we wstępie, czy stopce artykułu, żeby jednak odnosiło się trochę to do naszego głównego bohatera. Strona co prawda jest zaindeksowana, pojawia się w wynikach „site:…”, ale nie pojawia się w wynikach wyszukania na żadne ze słów kluczowych, nawet jeśli szukam po prostu tytułu tego posta. Strona została jakby wycięta z wyników.
Wnioski:
- słów kluczowych używajmy w tytułach stron, im bliżej lewej strony, tym lepiej – Ameryki nie odkryłem, ale potwierdziłem :)
- im mniej słów poza słowem kluczowym w tytule, to też tym lepiej
- zawierajmy oczywiście słowa kluczowe w treści, do tego jeśli znajdzie się ono gdzieś na początku powinno dać to nam jakieś plusy (te ze słowem kluczowym na samym początku, jako pierwsze słowo, są wyżej jak pozostałe) :)
- spamowanie słowami kluczowymi – tutaj się zdziwiłem, ale w moim wypadku nie wycięło strony, wręcz rzuciło ją na drugi i trzeci wynik, ale nie ryzykowałbym – choć tu się może potwierdzić teoria, że częstotliwość słów kluczowych nie ma znaczenia
- nie ryzykowałbym kopiowania treści, strona wyleciała z wyników.
Poczekam ze trzy miesiące i w tym czasie:
- zobaczę trochę inną kopię treści, trochę zmienię, sprawdzę co i jak wtedy
- ukryję taką powieloną treść :) – pro forma :)
- przygotuję strony bez słowa kluczowego w tytule, ale tylko w treści i vice versa
- pobawię się SWLami, adderami
- może jakieś przekierowania, etc? :)
Czy Google Panda rzeczywiście już w Polsce działa, czy może milutki miś nie dotarł do eksperymentalnej strony? Myślę, że trzeba jeszcze poczekać, aby znać odpowiedzi na kilka pytań, przy okazji poznać odpowiedzi na inne, te ciekawsze.
Czemu nie podaję adresu ani słów kluczowych? Eksperyment wciąż trwa, a ja teraz zajmę się poniższymi frazami i wybiorę jeszcze bardziej konkurencyjne i będę testował wpływ SWLi, adderów i innych ciekawych rozwiązań, więc zanim się to nie skończy, wolę nie podawać żadnych danych :)
Ciekawy test, myślę, że warto wyciągnąć wnioski. Czekam na dalsze obserwacje i kolejne testy :) Pozdrawiam.
Fakt, niby takie nic, ale potwierdzając kilka teorii jakoś lepiej to widzę. Myślę, że wiele ciekawego może pokazać test kolejny za troszkę czasu :)